Bezbożny i bez wiary 2: Rozdz. 3

890Report
Bezbożny i bez wiary 2: Rozdz. 3

W ciemnym, zapomnianym lesie gobliny wpadły przez zniszczone bramy zamku. Vix pozwolił im wszystkim zaatakować przed sobą. Musiał dopilnować, aby żadne tchórzliwe gobliny nie pozostały w tyle i nie pozwoliły innym zająć się ciężką pracą w walce.

Vix jednak nie martwił się zbytnio. Gobliny czekały miesiąc, aby szturmować ostatnią twierdzę władców goblinów.

Skończywszy patrolować zewnętrzną część zamku, Vix minął bramy, przechodząc nad ciałem goblina, który trafił sztyletem w gardło.

Chociaż władcy goblinów nazywali to miejsce zamkiem, w rzeczywistości była to po prostu opuszczona rezydencja. Miał fosę, ale nie miał bram zewnętrznych i zrujnowaną wieżę strażniczą, w której prawdopodobnie przechowywano żywność. Stan wieży nie powstrzymał goblina lojalnego wobec władców przed oddaniem do nich strzału przed śmiercią.

Obserwując zakurzony korytarz, Vix zauważył, że władcy goblinów walczyli z grupą goblinów. Siła władców oznaczała, że ​​do pokonania wielu goblinów potrzebny był tylko jeden z nich. Z tego powodu Vix nakazał swoim goblinom, aby nigdy nie walczyły z nimi w pojedynku.

Rozkaz, którego przestrzegali nawet bez jego ostrzeżeń. Wszystkie gobliny bały się panów. Wszyscy oprócz niego.

Biegnąc korytarzami, Vix szukał niezajętego wroga. Znalazł jednego po tym, jak władca goblinów przebił ostatniego z trzech otaczających go goblinów. Postrzępiony, ciemny płaszcz pana był poplamiony nie tylko ich krwią, ale także krwią dawnych wrogów. Odwrócił się do Vixa i zadrwił.

Vix położył swój długi nóż na wysokości oczu. W przeciwieństwie do broni innych goblinów, jego była poplamiona i odpryskiwana. Gdy lojalne mu gobliny plądrowały skrytki lordów i szamanów, znalazły asortyment zupełnie nowej broni, którą gobliny polubiły jak słodycze.

Vixowi jednak podobała się broń, która pokazywała swój wiek. Skoro trwało to tak długo, to musiał wiedzieć, co robi. Miał nadzieję, że wola przetrwania go przeniesie.

Lord lekceważąco odrzucił zwłoki goblina na bok i podszedł do Vixa, po czym rzucił się na niego, wymachując mieczem w kierunku Vixa niczym włócznią. Vix to przewidział. Nie była to jego pierwsza walka z lordem, ale po tej bitwie może być ostatnią.

Vix wskoczył, chwycił się drewnianej deski na suficie i zaczął przesuwać się po niej zwinnymi kończynami. Warcząc z frustracji, że Vix nie dał się przebić jak drugi goblin, lord strzelił w niego sztyletami, i to nie tylko oczami. Szybka ręka pana wystrzeliła kilka sztyletów, długich i cienkich. Sztylety wbiły się w drewno, gdy każdy z nich ominął Vixa, który nie chciał zostać przez nie dźgnięty.

Spadł z sufitu i przygotował się do aktywacji swojej umiejętności. Lord dostrzegł przerwę w upadku Vixa i ponownie rzucił się na niego, tym razem podskakując, aby przechwycić upadek Vixa. Paciorkowate, czarno-żółte oczy lorda zwęziły się na widok nieuchronnej śmierci.

Tylko po to, by jego miecz przeciął puste powietrze. Vix aktywował swoją umiejętność Hop Step, aby skoczyć w powietrzu. Kiedy Vix ponownie oparł stopy o sufit, odepchnął się mocno, by przebić pana sztyletem.

Obaj upadli na podłogę. Vix użył ciała pana, aby złagodzić upadek.

Pan przeżył i odczołgał się. W przeciwieństwie do przeszłości, nie miał innych goblinów, które mógłby wykorzystać jako paszę i uciec.

Vix z zaciekawieniem obserwowała, jak się czołga. Walka szybko się zakończyła. Zastanawiał się, czy jego przeciwnik naprawdę był lordem, a nie zwykłym goblinem w przebraniu. Z drugiej strony wszyscy lordowie zachowywali się tak po porażce. Słaby.

Siła władców wynikała z wykorzystania przez nich umiejętności obudzonych w nich po długim życiu pełnym zmagań. Choć wysokie, wiele goblinów, które stały prawidłowo i powstrzymywały się od garbienia pleców, mogło dorównać ich wzrostowi. Siła lorda była niewiele większa niż innych goblinów, a ich inteligencja była zadowalająca jedynie w oczach Vixa. Jednak dzięki swoim umiejętnościom byliby w stanie stłumić każdego innego goblina.

Vix wykorzystał to poleganie na umiejętnościach na swoją korzyść. Władcy goblinów używali swoich umiejętności w seriach, aby szybko zakończyć walkę. Kiedy więc rozpoczął się atak na ich ostatnie schronienie, poświęcili się walce z pierwszą falą goblinów. Teraz pozostało mu tylko posprzątać resztę.

Opuścił ciało pana i szukał innych do walki, nie martwiąc się, że pan ucieknie. Zza rogu wyglądały dwa gobliny. Ci ludzie czekali, aż wyjdą chwile słabości. Krzyki władcy, gdy dwa gobliny wyszły ze swojej kryjówki, aby go zabić, wywołały ponury uśmiech na twarzy Vixa.

Gdy bitwa zmieniła kierunek, gobliny rozproszyły się po posiadłości w poszukiwaniu łupów. Vix im na to pozwolił, nie mając siły, żeby wydawać im rozkazy. W ich stanie szaleństwa musiałby zabić kilku, żeby ustawić ich w kolejce.

Przyczyną braku energii Vixa były martwe ciała dwóch szamanów i lorda, którzy zasadzili się na niego w ślepym zaułku posiadłości. Szamani zamglili jego wzrok dziwną iluzją, gdy pan atakował. Na nieszczęście dla nich zapomnieli, że dowodził armią. Armie mają żołnierzy.

Dwa z jego wiernych goblinów podkradły się za szamanów i za pomocą noży wywołały uśmiech na ich gardłach.

Te dwa gobliny przeszukały teraz ciała w poszukiwaniu kosztowności. Krack miał różnorodną kolekcję blizn na twarzy. Co jakiś czas przerywał poszukiwania, aby podrapać je ostrymi paznokciami. Tylko Vix wiedział, że Krack się okaleczył, żeby wyglądać bardziej zastraszająco. Zadziałało.

Chochoł, nie znajdując nic interesującego, osiedlił się z peleryną władcy. Nie pasowałoby to do jego obecnego stroju. Sukienka, którą obecnie miał na sobie, była różowa i musiała należeć do jakiejś dziewczynki. Wyciągnął pelerynę, żeby sprawdzić, czy będzie na niego pasować. Mulch lubił ładne ubrania, bez względu na to, gdzie i jak zostały zdobyte.

Dziwne gobliny były jego najbardziej kompetentnymi zwolennikami w jego buncie przeciwko obecnemu przywództwu goblinów. Przywództwa, którego po tym dniu już nie było. Kiedy znalazł Mulcha i Kracka, zabili już swoich przywódców lub próbowali to zrobić. Działali szybko, aby zabezpieczyć się w nowym porządku, który tworzył Vix. Dziwne, że byli, głupi nie.

Vix wstał z ciała szamana, na którym siedział. „Mieli wystarczająco dużo czasu na plądrowanie. Jeśli to potrwa dłużej, wybuchnie pożar.

Mulch w końcu zdecydował, że peleryna nie pasuje do jego różowej sukienki i odrzucił ją na bok. „Żadnego ognia, nie tak jak ostatnim razem.”

Odpowiedział zawiedziony i z pustymi rękami Krack. „Zapewnimy, że naprawdę cenne rzeczy pozostaną bezpieczne. Żadnego ognia, nie tak jak ostatnim razem.

Nie znajdując nic dla siebie, Krack zamierzał zabrać innym. Vix zapewnił mu ten luksus, ponieważ jako jego lojalny zwolennik Krack miał obowiązek dopilnowania, aby cele bitwy zostały osiągnięte. To spowodowało, że Krack nie miał czasu na zdobycie łupów tak jak inni, a jego życie jako przywódcy było w większym niebezpieczeństwie.

Vix wskazał brodą na drzwi i dwa gobliny wyszły, chcąc zdobyć swoją część łupów i roztrzaskać przy tym innych po głowach. Znów sam, Vix także opuścił pokój i przechadzał się po korytarzach. W końcu trafił do gabinetu dworu.

Ku jego wielkiemu zdziwieniu książki były nienaruszone, a pokój w dobrym stanie. Półki były słabo zapełnione, ale okładki książek pokrywały niewielkie ilości kurzu. Stoły były oczywiście powywracane, a okna powybijane, ale poza kilkoma martwymi gryzoniami i śmierdzącym rogiem pokoju, biblioteka nadawała się do użytku.

Szamani musieli tu zostać. Być może podejrzewali, że w tych księgach kryje się magia, którą można studiować, albo po prostu nie mieli już innego miejsca. Jakikolwiek był powód, dobry stan biblioteki ucieszył Vixa.

Przesunął zielonymi palcami po grzbietach książek i znalazł taką, która go zainteresowała: O bogach i potworach. Ostrożnie zdjął ją z półek i otworzył, przeglądając strony. Zaskoczyłoby ludzi, gdyby wiedzieli, że dla większości goblinów ludzki język jest łatwy do zrozumienia, jedynie różne dialekty tych języków były dla nich mylące.

Gdyby jego koledzy gobliny chcieli się uczyć, mogliby osiągnąć wielkie rzeczy. Niewiele stworzeń rozumiało wszystkie języki świata. Gobliny mogłyby zdominować handel, podróżować po świecie, widzisz… Vix się zatrzymał. Wyprzedził samego siebie. Dopiero co skończyli uwalniać się od Inimi, handel ze światem był daleko.

Ku jego radości ta książka była dziełem historycznym, a nie książką dla dzieci. W przeszłości najłatwiej było mu je zdobyć, ponieważ wioski trzymały je w celu edukacji najmłodszych. To właśnie dało ludziom władzę i wiedzę.

Książka badała relacje między, jak sugerował tytuł, bogami i potworami. Sugerował, że potwory bardziej niż ludzie utrzymywały bliższą więź z bogami, ponieważ wiele różnych form potworów odpowiadało formom bogów. Autor odrzucił argumenty mówiące, że spokojna obecność bogów jest kwestią percepcji, a nie natury wewnętrznej. Jeśli bóg chciał przestraszyć ludzi, mógł i często to robił.

Chociaż Vixowi miło było przeczytać o tak otwartym spojrzeniu na potwory, poczuł na języku nieprzyjemny posmak, że mógłby być czymkolwiek podobnym do manipulujących istot zwanych bogami. Na szczęście, zanim zdążył się zebrać w sobie i zniszczyć cenną księgę, do pokoju weszła pokryta bliznami twarz Kracka.

– Więźniowie – powiedział po prostu Krack.

– Mulch ich obserwuje?

Krack pokiwał pokrytą bliznami twarzą. Vix pospieszył, wiedząc, że jeśli nie przybędzie na czas, gobliny zabiją więźniów. Jego polityka wobec więźniów polegała na umożliwieniu im ucieczki. Jego miłosierdzie nie wynikało z wielkiej miłości do ludzi, ale ze względów praktycznych.

Gdyby gobliny poszły na swoje stare sposoby, zapomniałyby, że celem było obalenie ich agresywnych przywódców, a nie śmierć ludzi. Szamani i lordowie oferowali drobną przemoc, aby odwrócić uwagę głupich goblinów.

Krack poprowadził Vixa przez korytarze zaśmiecone ciałami wrogich goblinów i lordów. Sprzątanie nie miało znaczenia. Korzystanie z obskurnej posiadłości niezbyt przypadło Vixowi do gustu. Brał, czego potrzebował, i zostawiał to prochowi czasu.

Dotarli do pomieszczenia z kilkoma klatkami. Niektóre zwisały z sufitu. Prowizoryczne więzienie. Albo pokój tortur.

Gobliny otoczyły klatkę wystarczająco dużą, aby pomieścić niedźwiedzia, co prawdopodobnie było pierwotnym przeznaczeniem. Gobliny śliniły się i wyglądały, jakby były gotowe rzucić się w stronę klatki, gdyby nie Mulch odpierający je swoim zakrzywionym nożem, wyglądający przerażająco w różowej dziecięcej sukience.

Reakcja goblinów powiedziała Vixowi wszystko, co musiał wiedzieć. W klatce znajdowała się kobieta.

Przepychając się przez gobliny, rozstali się, gdy zdali sobie sprawę, że tam jest. Dwie kobiety skulone w klatce w podartych ubraniach. Jedna z kobiet miała sylwetkę bojownika, prawdopodobnie schwytanej wyznawczyni Koalicji. Drugie było – to nie mogło być!

„To naprawdę szef elfów?” Krack spojrzał na elfa-więźnia znad ramienia Vixa.

Będąc znacznie starszym od innych goblinów, Vix znał jego historię. Kobieta skulona w klatce nie była elfką. Kiedy Vix nie odpowiedział, Krack przewidział pragnienia Vixa i zaczął pomagać Mulchowi w odpychaniu innych goblinów.

„Kim jesteś... elfie?” Vix nie chciał jej powiedzieć tego, co wiedział.

Po obejrzeniu go od góry do dołu, odpowiedziała. „Nazywam się Alwina. Pochodzę z Trupiego Lasu.

Gobliny cofnęły się. Vix usłyszała o Trupim Lesie. Za jego czasów był to las o niewielkim znaczeniu, ale odkąd wpadł pod wpływ miazmy, która się zmieniła. Zombie z Trupiego Lasu rozerwały armie Inimi, które do niego weszły.

Ta kobieta mogła to powiedzieć, żeby odstraszyć gobliny, ale Vix jej uwierzył i chciał dowiedzieć się więcej. „Jak to się stało, że znalazłeś się w takiej sytuacji?”

„Jak mówisz?” – powiedział drugi więzień.

„Sztuczka szamana pierwotnie miała na celu uniemożliwienie wrogom komunikacji. Przekonałem szamana, aby zmienił jego zastosowanie.” Kobieta z Koalicji nie odezwała się więcej, przekonana. Odwrócił się do Alviny, fałszywej elfy. "Odpowiedź."

„Słyszeliśmy o klęsce armii Inimi i pomyśleliśmy, że bezpiecznie będzie udać się do Ridgehill i dowiedzieć się, jak doszło do takiego wydarzenia. Potem wzrok mi się zamazał, a gdy odzyskałem zmysł wzroku, te odziane na czarno gobliny otoczyły mnie i moich strażników.

Nie widząc innych więźniów, Vix założył, że już dawno nie żyją. – Po co cię chcieli? Vix mogła się domyślić, ale musiała wiedzieć.

- Myślałem, że to z powodu... tego, co wy, gobliny, robicie. Ale oni chcieli tylko wiedzieć, co stało się z bogiem Corpsewood. Vix czekał. "Nie powiem Ci."

Westchnął, ale zabrzmiało to jak chrząknięcie i kobieta oparła się plecami o kraty. Zwrócił się do drugiego więźnia. "Kim w takim razie jesteś?"

Milczała, ale Alvina odpowiedziała za nią. „Ona jest rycerzem Koalicji”. Rycerz spojrzał na nią gniewnie, ale Alvina szepnęła do niej. „Jeśli jesteśmy nieważni, umieramy”.

„Nadal cię słyszę i Alvina ma rację. Nie mam pożytku z ludzi, którzy nie mogą mi pomóc.

Mulch przeklął goblina stojącego za Vixem. Vix prawie zapomniał, że tam byli.

Wybór był prosty: wypuścić ich, zabić lub zabrać tych potencjalnie ważnych więźniów w bezpieczne miejsce.

Dokonał wyboru. „Ci więźniowie są pod moją opieką. Jedziemy do Ridgehill.

Gobliny wrzeszczały i wiwatowały, myśląc, że zaatakują miasto, ale Vix miał inne plany. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, mogą wyjść z tego silniejsi niż kiedykolwiek. Jeśli nie, cóż, może zacząć żałować dokonanego wyboru.

Po bitwie Axel popędził Raynera do burdelu, aby otrzymać uzdrowienie i ukryć się przed oczami innych. Taki pokaz siły był kocimiętką dla armii. Wdzięczni oficerowie Koalicji zgodzili się milczeć w sprawie pełnej roli Raynera w bitwie, z radością przypisując sobie jego odwagę.

Przede wszystkim Axel musiał rozluźnić mięśnie i przyjrzeć się wydarzeniom dnia. Bitwa pojawiła się nie wiadomo skąd. Żaden raport Evansa nie sugerował, że zbliża się do nich tak duża i zdyscyplinowana horda potworów. Przywódcy trzech armii nie mieli pojęcia, w przeciwnym razie przygotowaliby lepszą obronę. A może by to zrobili?

W mieście mówiło się o całkowitej porażce armii w ochronie ludności. Nie tylko zostali zaskoczeni, ale także byli zdezjednoczeni i nieskoordynowani. Jedna z plotek mówiła o małej bitwie rozgrywającej się pomiędzy trzema armiami. To by wyjaśniało brak współpracy.

Rzecz w tym, że nikt nie był zadowolony z przebiegu wydarzeń.

Tylko szybka akcja trzech odważnych oficerów Koalicji, wspieranych przez rozdarty oddział milicjantów i żołnierzy Altan, uratowała sytuację. Taką historię opowiedział Axel funkcjonariuszom i innym osobom, które były świadkami walki. Zapytani o zielone światło, kłamali i odpowiadali, że to błogosławieństwo bogów.

Ironia losu mężczyzny noszącego tytuł Niewiernego, któremu przypisano błogosławieństwo, nie umknęła Axelowi.

Próbował zachować ducha. Leżał na brzuchu na miękkim stole i otrzymywał erotyczny masaż od jednej z dziewcząt Grace. Dziwka wsunęła swoje miękkie, wprawne palce w jego plecy, rozluźniając napięte mięśnie. Nuciła słodko, gdy go dotykała, i podeszła bliżej jego pośladków, gdy masaż trwał.

Rayner siedział na stole obok Axela, któremu inna dziewczyna czyściła mu ręce. Umiejętność, której Rayner użył do pokonania koboldów, poważnie poparzyła mu dłoń, powodując zwęglenie skóry i uniemożliwiając mu trzymanie młota bez silnego bólu. Młot również został uszkodzony, ale w przeciwieństwie do dłoni Raynera nie można go było wyleczyć.

Axel wolałby porozmawiać o tym później, bez obecności dziewcząt, ale jeśli miałby zwlekać, Rayner miałby czas na wymyślanie wymówek. „Kiedy zdobyłeś tę umiejętność?” Mógłby powiedzieć: ucz się, ale większość ludzi korzystała z umiejętności dla przyjemności wybranego boga. On i Rayner grali według różnych zasad.

„Tydzień po wyprawie.”

"Cały tydzień! Dlaczego… Axel ugryzł się w słowa, nie chcąc krzyczeć. „Dlaczego mi nie powiedziałeś? Nie zrozumcie mnie źle, była to miła niespodzianka, ale mogłem wykorzystać tę wiedzę, aby ułożyć lepszy plan. Jak nie straciłeś przytomności po takiej umiejętności?”

Zamiast mu odpowiedzieć, Rayner zwiesił głowę w poczuciu winy i uniósł dłoń. Axel wpatrywał się we wzór tatuaży, dopóki nie mógł odczytać statystyk Raynera.

Imię: Rayner, Poziom: 1, Klasa: Barbarzyńca, Mana: 4/60, Umiejętności: Młot Mocy (0,5) Ryk (1,5) Okrzyk Bojowy (1), Szał (5) Upadek Młota (X) EXP: 60.

Podwójnie. Mana Raynera prawie się podwoiła od czasu ostatniego sprawdzenia Axela. Nawet doświadczenie Raynera, statystyka, którą Rayner miał trudności z podniesieniem, uległo lekkiemu wzrostowi, a Axel podejrzewał, że nie po ostatniej bitwie.

To wciąż nie wyjaśniało, jak Rayner pozostawał w pozycji pionowej, mając tak mało many. Gdyby to był Axel, byłby kroplą na ziemi.

Zmrużył oczy na przyjaciela, aby pokazać, że jego wyjaśnienia nie były wystarczające.

Krzywiąc się, gdy opiekująca się nim dziewczyna zawiązała szew, Rayner uniósł brodę, żeby wyjaśnić. „Wychodziłam codziennie”.

Axel pokręcił głową z dezorientacją. „Evans organizuje te patrole tylko kilka razy w tygodniu i na zmiany, więc żadna grupa nie jeździ częściej niż dwa razy w tygodniu. Odległość, którą pokonują, i tak na to nie pozwala – przynajmniej nie pieszo.

„Już szedłem sam.”

Aksel zamrugał. Potem rozdziawił się.

W ten sposób Rayner zbudował odporność na wyczerpanie many. „Czy dobrze cię słyszę, głupi skurwielu? Próbujesz umrzeć, co?

Na twarzy Raynera pojawił się gniew. "Nic mi nie jest. Te rodziny, które pozostawiłeś, nie za bardzo.

Miało to niewiele wspólnego z tym, o czym rozmawiali. Komentarz został wystrzelony, by zranić i utkwił głęboko.

Twarz Axela wykrzywiła się w mieszaninie emocji, po czym przybrała pusty wyraz.

Axel widział, że Rayner chciał przeprosić, ale ugryzł się w język. Duma go uciszyła. Axel uważał, że takie emocje są Raynerowi obce. Może wiedział, że żadne przeprosiny nie dotrą teraz do Axela.

Trzeba przyznać, że dziewczyny zachowywały się tak, jakby przyjaciółki się nie kłóciły, skupiając się zamiast tego na swoich obowiązkach.

Gniew Axela opadł, gdy dziewczyna wywołała u niego jęki, rozluźniając napięty węzeł mięśni po jego boku. W tym samym czasie asystentka Raynera użyła swojej umiejętności: Stitch, aby starannie zatrzeć wszelkie ślady swojej medycznej przydatnej pracy.

Madam Grace wybrała ten moment, aby wkroczyć do pokoju. „Czy dziewczyny radzą sobie zgodnie z oczekiwaniami?” Postawiła to jako pytanie, ale znała odpowiedź, a jego masażystka zdecydowała się ściskać jego ramiona, aż jęknął „tak”.

Dziewczyny, czując, że ich pani chce zostać sama z nastolatkami, wyszły z pokoju. Teraz sam na sam z Grace, Axel rzucił jej okiem i zauważył pewne zmiany. Była bardziej wyrafinowana niż zwykle. Jej głęboko wycięta sukienka odsłoniła większy dekolt. Odsłonięte części jej piersi zatrzymały się dokładnie w miejscu, w którym odsłoniły się sutki, a brzegi jej ciemnej sukienki zdobiły ciemnoróżowe kwiatowe wzory. Ciągle głaskała swoje gęste włosy, które zwisały na karku, a nie w kok.

– Idziesz na randkę, Grace? Axel sugestywnie poruszył brwiami.

Rayner rzucił mu spojrzenie pełne wyrzutu. Dobry. Udawali, że ich kłótnia nie miała miejsca.

"Tak, jesteśmy."

"My?" powiedział Rayner.

„Zbiera się rada miejska Ridgehill. Sesja nadzwyczajna, dziś wieczorem. Zaprosiłem was obu.

– Czy chodzi o bitwę?

„Oczywiście, chodzi o bitwę. Napływają pierwsze liczby i sytuacja jest, delikatnie mówiąc, ponura”.

Axel podniesiony z wygodnego stołu. „Ilu straciliśmy?”

Grace wydawała się zaskoczona, że ​​zapytał Axel, a nie Rayner. Starał się nie zastanawiać, co to oznacza, że ​​o nim myśli. „Około jedna czwarta ze wszystkich armii nie żyje lub jest ranna. Zginęła jedna trzecia uczestników obozu. Broniono ich, dopóki jakiś tchórz ich nie zostawił.

Żołądek Axela skurczył się. To był ten tchórz.

"To musiało być zrobione. Aby wygrać bitwę, trzeba było uratować oficerów” – powiedział Rayner. Nadal byli przyjaciółmi, a on nadal go wspierał.

Grace zdała sobie sprawę, co się stało, i zarumieniła się. Otworzyła usta, żeby coś powiedzieć, po czym ponownie je zamknęła.

Cokolwiek. A co jeśli ludzie go osądzą? Co robili, gdy wszystko zamieniło się w zamieszki i ruinę?

Podjął działania.

Dokonał wyboru.

A jedna trzecia kobiet i dzieci wydała ostatnie tchnienie.

– Wiem, że nie chcesz teraz iść. Mówiąc to, spojrzała na niego. „Jednakże jest to zapisane w waszych kontraktach. To spotkanie jest niezbędne dla przetrwania Ridgehill i mojego burdelu. Jej ton wskazywał, co jest ważniejsze. „Potrzebujemy własnego rozwiązania tej katastrofy i sposobów zapobiegania jej w przyszłości”.

Kiedy Grace wyszła, Axel zapytał Raynera: „Czy to część naszych umów?”

Rayner wzruszył ramionami, po czym położył się na stole. „Nie wiem. Jeśli nie, do końca nocy tak się stanie.

I tak Rayner miał rację. Dziewczyna z jego pierwszej nocy w burdelu odwiedziła Axela ponownie po długiej nieobecności, szepcząc słowa pocieszenia. Głaskała jego kutasa, aż dotknął jej zwinnej dłoni. Szybko go oczyściła i wyszła. Czuł się bardziej jak ulubiona krowa, którą należy szybko wydoić, a nie jak ceniony klient.

Była jednak skuteczna i on mógł spać spokojnie. Wiedział jednak, że przez następne noce będzie nękany koszmarami. Koszmary rodzin błagających o pomoc, gdy Axel pokazał im plecy.

Podobne artykuły

Narodziny Pogromcy Pierścieni nr 1

Nie pytaj mnie, skąd to wszystko się wzięło. Po prostu nie wiem. Powiedziałbym ci, gdybym wiedział, ale nie wiem. Może mam skrzyżowany przewód. Być może wydzielanych jest za dużo lub za mało odpowiedniego rodzaju hormonów. Może po prostu mam lukę w charakterze. Cokolwiek to jest, zaakceptowałem to już dawno temu. Kiedy to się zaczęło, pytasz? Kurczę, to musi być jakiś rok lub dwa po okresie dojrzewania. Dotarłem do niego zaraz po moich 11. urodzinach. Na początku był to powolny, stopniowy proces. Kiedy nadszedł 12. rok, wszystko uderzyło we mnie jak tona cegieł i nie byłem nawet bliski przygotowania się na to...

1.1K Widoki

Likes 0

Dni Uczelni Ch. 06

Przez chwilę rozważałem, czy nie wrócić do wanny z hydromasażem. Sam czułem się trochę zmęczony i pomyślałem, że to idealna okazja, aby przespać się we własnym łóżku i po raz pierwszy od prawie tygodnia całkowicie odpocząć. Ale to były urodziny Jen i ona bezpośrednio poprosiła mnie, żebym wrócił, gdy położę Collette do łóżka. W końcu nie mogłem tak po prostu zniknąć po tym, jak poprosiła mnie o powrót, a nie w jej urodziny. Zeszłam więc po schodach i skierowałam się w stronę szklanych drzwi na podwórko. Słońce już dawno zaszło, przez co w ogrodzie było dość ciemno. Jennifer i Tammy nadal...

899 Widoki

Likes 0

Rozdział 2 Objawienia

Rozdział 2 Rewelacje Squall szedł zmęczony po ogrodzie, kierując się na trening do Centrum Treningowego. Miał nadzieję, że to pomoże go obudzić, a poza tym musiał tylko wyjść z biura. Prawie zasnął przy biurku, a nie coś, co powinien robić dowódca. „To tylko sny, w końcu odejdą”. zapewniał się, gdy mijał kilku kadetów, którzy pozdrawiali go, gdy przechodził obok. Bez przekonania zasalutował, żałując, że choć raz nie zapomnieli, że był ich dowódcą. - Komandorze Leonhart, proszę natychmiast przyjdź do mojego biura - usłyszał głos Cida rozbrzmiewający w całym budynku, gdy był zaledwie kilka kroków od celu. Świetnie, co teraz? wymamrotał i...

2.2K Widoki

Likes 0

Moja podróż do Kalifornii

Byłem w samolocie, powoli podróżując nad światem i jedyne, o czym mogłem myśleć, to dziewczyna, którą miałem spotkać po drugiej stronie Kiedy pomyślałem o wszystkich wiadomościach i telefonach, które mieliśmy, poczułem, że mój kutas staje się twardy Gdy powoli dopasowywałem penisa tak, aby był mniej widoczny w spodniach, kapitan wsiadł na głośnik, zapowiadając nasze zejście Kiedy wylądowaliśmy, zobaczyłem, jak piękna jest Kalifornia. Kiedy w końcu wysiadłem z samolotu, szybkim krokiem przeszedłem do odbioru bagażu Kiedy czekałem, żeby mój bagaż zszedł zsypem, wydawało mi się, że słyszę za sobą skradające się kroki. Potem poczułem dłonie na moich oczach, poczułem i usłyszałem głos...

2K Widoki

Likes 0

Mój mały towarzysz zabaw

Mój mały towarzysz zabaw Przez BerkshireRay Rozdział 1 Marzyłem o tym od wieków i teraz zdecydowałem, że nadszedł właściwy czas. Kupiłem dom w Hereford, kilka mil od małej wioski i pół mili od najbliższego sąsiada. Spędziłem miesiąc przygotowując się do mojego wybranego towarzysza zabaw. Zabezpieczyłem piwnicę wzmocnionymi drzwiami i mocnymi zamkami i wyposażyłem ją w podwójne łóżko, które wybrałem ze względu na solidną metalową ramę, nadającą się do przymocowania pasów, oraz wyściełany stół ze strzemionami i skórzanymi paskami na stopy i ręce . Zainstalowałem nowe oświetlenie, z którego dumna byłaby sala operacyjna i kupiłem dobrej jakości sprzęt fotograficzny. Zamontowałem też zestaw...

1.3K Widoki

Likes 0

Światło piekielnego ognia: Rozdział 13 (FINAŁ)

Głosujcie i komentujcie! Umieram tutaj! Rozdział 13 Baltoh przeleciał przez ognistą galaktykę osobistej domeny Tenebrousa z wystarczającą mocą płynącą z jego miecza, by rozbić planetę. Obracając się jak bąk, zadał Tenebrousowi serię cięć, ale Król Demonów zablokował je wszystkie swoim claymorem Piekielnego Ognia. Gdy Baltoh miał wykonać swój setny atak w ciągu sekundy, nagle zniknął, teleportując się i pojawiając ponownie za Tenebrousem. Zanim jego wróg zdążył zareagować, Baltoh kopnął go w żebra z katastrofalną mocą, posyłając go przez kosmos i przecinając linię planet, zamieniając je w rozpadające się pierścienie ognia i kamienia. „Sztuka demonów: erupcja apokalipsy!” Tenebrous zawył, gdy Baltoh przeleciał...

1.5K Widoki

Likes 0

Dżin mojego brata - Rozdział 11

Co robimy!? Co robimy!? – spytał Charlie, panikując. – Panienko, uspokój się – powiedział Afericus, próbując ją pocieszyć. Wszystko będzie dobrze. „Oczywiście, że nie, oni zamierzają zniszczyć wszechświat!” Charlie krzyknął. „Och, zamknij się, kurwa”, powiedział do niej Sarosa. „Cóż, przepraszam, po prostu nie podoba mi się pomysł nieistnienia!” „Każda rzeczywistość, w której nie muszę słuchać twojego marudzenia, jest dobrą rzeczywistością”. „Dziewczyny, dziewczyny, zerwijcie!” - krzyknął Daniel, wchodząc między nich. „Szczerze, czy to ja, czy też ludzie stają się mniej inteligentni w miarę upływu czasu?” – zapytał Alexis. – Słuchaj, naprawdę nie ma powodu do paniki. „ALE WSZECHŚWIAT SIĘ ZAKOŃCZY!” Nie. Nie...

1.5K Widoki

Likes 0

Halloweenowy finał Brandi i Jessiki

Brandi jest moją osobą do towarzystwa. Płacę jej, żeby uprawiała ze mną seks. Jest w tym jednak coś więcej. Ona jest jak moja dziewczyna. Odkąd zacząłem z niej korzystać, ograniczyła się do jednej klientki, zwykle przyjmuje około pięciu. Szczerze mówiąc, mógłbym się z nią ożenić i uratować ją przed takim życiem. Robimy o wiele więcej niż tylko seks. Zabieram ją na randki, do kina, na wakacje, zostaje na stałe i nie tylko. Jest jedną z najwspanialszych kobiet, jakie kiedykolwiek widziałem. Nie jest zbyt wysoka, około 175 cm. Jej oczy są tak niebieskie, że można by pomyśleć, że świecą w ciemności. Ma...

1.1K Widoki

Likes 0

Wątki: Wyspa, rozdział 4

Najlżejszym dotykiem jej ręce rozchyliły jego kolana, a jej głowa przemknęła pomiędzy jego nogi, nisko, prawie pod jego jądrami, a on poczuł, jak jej nos dotyka materiału jego spodni. „Jasna cholera” – warknął, oddychając głęboko, jego kutas napinał się mocno na wewnętrznej nogawce spodni, gdy ona przesuwała głową wokół jego pachwiny. Chwilę później język Sahary wysunął się na zewnątrz, tuż pod rozporek na guziki, przecisnął się przez dżins u nasady penisa, a następnie powoli wsunął się wzdłuż jego penisa, wybrzuszenie było łatwo widoczne. Trwało to dalej, czasem powyżej, czasem poniżej, ale zawsze w kontakcie, aż jej język dotknął czubka jego uwięzionej...

962 Widoki

Likes 0

STUDIA

Dopiero niedawno odkryłem tę stronę i jak na razie bardzo mi się podoba. Chciałabym opowiedzieć Ci o moim pierwszym spotkaniu z mężczyzną, ale najpierw chcę opowiedzieć o sobie i o tym, jak doszło do tego, że uprawiałam seks z mężczyzną. Mam 53 lata, jestem po rozwodzie od 30 lat. Mieszkam w mieście, w którym znajduje się uczelnia państwowa i jestem właścicielem firmy transportowej. ale to wszystko wydarzyło się, gdy miałem 30 lat. Byłem w Los Angeles, rozładowywano moją ciężarówkę, a gdy ją rozładowywali, jadłem lunch z wagonu na lunch, po jedzeniu grzebałem w śmieciach i znalazłem w koszu taśmę wideo. Wyjąłem...

833 Widoki

Likes 0

Popularne wyszukiwania

Share
Report

Report this video here.