„Ogień dookoła! Rozpalam się!
„Lisa? Gdzie jesteś? Bela? Proszę! Odpowiedz mi!"
„Nie mogę tu zostać – umrę tutaj!
'Tak gorąco!'
Tabatha wrzasnęła, gdy się obudziła, siadając prosto na łóżku boleści. Ponad dwudziestu pacjentów dzielących ciasny oddział również podskoczyło, wielu krzyczało i narzekało na własny ból i nieszczęście.
W jednej chwili Tanya znalazła się obok niej. „Wszystko w porządku, kochanie – wszystko będzie dobrze! Obiecuję!"
"Mama?" Tabatha westchnął. "Co się stało? Wszyscy jesteście spaleni.
– Już dobrze, kochanie – powtórzyła z niepokojem Tanya. „Wszystko będzie dobrze!”
„Mamo… Tanya…” Tabatha zamrugała i uniosła ręce, by utrzymać głowę nieruchomo, gdy ogarnęła ją nagła fala zawrotów głowy.
Chwilę później cofnęła ręce, by móc na nie spojrzeć. Czy naprawdę widziała to, co myślała, że widzi? „Cały jestem spalony…”
Gdy jej umysł obudził się bardziej, zaczęła sobie przypominać. „O Boże… Oni wszyscy nie żyją!”
– Kochanie – powiedziała Tanya głosem błagającym o spokój. – To nie była twoja wina. Nie mogłeś ich uratować. Lisa próbowała teleportować pocisk, który wystrzelił w jej strefie podróży. Nikt nie mógł jej dosięgnąć, by ją odciągnąć…
"Nie! Mamo, to wszystko jest nie tak… – upierała się Tabatha. „Mogę się osłonić i wrócić! Wciąż mogę ją uratować…
Upadła, gdy ogarnęła ją kolejna fala zawrotów głowy.
– Uratuj ich… wszystkich… – wymamrotała, po czym znowu straciła przytomność.
„Jest poważnie odwodniona” – powiedział doktor Frank, przepychając się do łóżka Tabathy – „tak jak ty, mamo.
"Tutaj. Wypij to!" powiedział, wpychając blaszany kubek w prawie zdrętwiałe palce Tanyi. „Pomoże ci się zregenerować”.
Nalegania jej syna były takie, że Tanya automatycznie podniosła kubek do ust i wzięła łyk. Prawie się krztusząc, udało jej się przełknąć lepki płyn, który spływał ciężko po jej języku, nalegając, aby się nie rozdzielił, gdy spłynął długą, śliską grudką do jej gardła.
"Gapić się! Gack! Bóg!" Tania westchnęła. "Co to było do cholery?"
– Surowe białko jajka – uśmiechnął się jej syn. „Dobrze, co?”
„Kurczę!” Tanya odkaszlnąła w odpowiedzi.
— No już — nalegał doktor Frank. – Wracaj do własnego łóżka, mamo. Katie będzie dobrze. A teraz pozwól, że dam jej nową kroplówkę, dobrze?
– Frankie, proszę – błagała Tanya – wyzdrowiej, szybko! Boję się, że nie uda nam się uratować Béli i Lisy. Twoja siostra też tam jest…
Tanya przestała mówić i zemdlała, prawie omdlała z powrotem do łóżka.
"Poloz sie!" Doktor Frank nalegał. – Nadal jesteś słaby po poparzeniach! Mamy tyle czasu, ile potrzebujemy. Nikt nigdzie się nie wybiera, dopóki wszystkich nie odzyskamy, obiecuję!
„Jake…” wyszeptała Tabatha przez sen. "Kochanie…"
Frank Junior zastanawiał się, czy Tabatha miał tylko koszmar, czy też rzeczywiście śnił, że schodzi w dół radioaktywnego krateru, w którym zaledwie szesnaście godzin temu znajdowało się Solar City.
To, co się stało, było więcej niż straszne. Ponad połowa populacji wciąż znajdowała się w górach, kiedy uderzyły bomby atomowe. Alicia, Jake Pestova i Jake Hedron byli tam na dole, razem z Bélą i Lisą. Tylko potrzeba jego profesjonalnych usług utrzymywała go teraz przy życiu – pomagając powstrzymać własny smutek, zajmując się innymi rannymi ludźmi, którzy mieli szczęście przetransportować się na górę, zanim ostatni wybuch odparował szczyt góry i zawalił się na wszystkich innych .
Kiedy sięgnął, by zmienić pusty I.V. torba, wszystko lśniło. Doktor Frank stracił równowagę i prawie się przewrócił, gdy został przeniesiony do nowej pozycji, gdy przetoczyła się fala rzeczywistości. Tabatha stała się Bélą, źle pociętą, z wciąż uformowanymi skrzydłami. Jej skóra była mocno spalona i po prostu brakowało jej połowy włosów, podobnie jak większości skóry na twarzy i przedniej połowie ciała. Jake, jej mąż, stał niespokojnie obok niej po drugiej stronie łóżka, niespokojnie błagając oczyma doktora Franka, by zrobił coś, by jej pomóc. Nigdzie nie było widać Tanyi.
„Monitoruje wszystko z mostka” — uświadomił sobie doktor Frank. „Dlaczego myślałem, że mama jest w izbie chorych?”
Doktor Frank potrząsnął głową, aby oczyścić umysł, po czym wrócił do pracy.
– Nic jej nie będzie, Jake – obiecał doktor Frank. „Ona żyje i jest po prostu nieprzytomna. Ładnie się regeneruje. Powodem, dla którego jej skóra wygląda na nakrapianą, jest to, że nowa skóra rośnie pod oparzeniami popromiennymi. Widzieć?"
Za pomocą małej pęsety podniósł luźny strup z poparzonego ramienia Béli, ukazując Jake'owi świeże, nowe, różowe ciało. Jake odetchnął z ulgą i zamrugał, by pozbyć się łez z oczu.
– Dzięki, doktorze – wyszeptał z wdzięcznością.
Nie mógł zapytać. Doktor Frank nie znałby odpowiedzi. A Tabatha wciąż skakał tam iz powrotem ze statku na powierzchnię, ratując ludzi z wnętrza ich górskiej kryjówki; kilka osób na każdy wyjazd. Prasa Focal na powierzchni nadal działała, chroniona przed wybuchami nuklearnymi przez tarczę czasową Tabathy, mocno osadzoną nad podziemnym miastem.
„To są ostatnie ofiary poparzeń,” wydyszał zdyszany Tabatha zza ich pleców.
Jake odwrócił się i spojrzał z nadzieją na małą grupę, którą Tabatha sprowadziła spoza jej osłoniętego czasem miasta. Lisy nie było wśród nich.
Jake i Tabatha patrzyli na siebie przez kilka sekund, po czym Tabatha powoli potrząsnęła głową. „Nie”.
„Przepraszam”, sapnęła, wyczerpana, głodna i ledwo mogła stać.
Łzy napłynęły jej do oczu i popłynęły po twarzy, dorównując Jake'owi.
„W strefie podróży Lisy jest zbyt dużo energii – nie mogłem wrócić wystarczająco daleko na czas, by ją znaleźć” – usłyszał Jake w swoim umyśle, ponieważ Tabatha był zbyt wyczerpany, by mówić głośno.
Jake wiedział, że Tabatha zrobiła, co mogła. Chwilę po tym, jak ten pocisk wystrzelił, miała osłonę czasową i teleportowała się bezpośrednio w środek wybuchu. Jej tarcza czasowa chroniła ją, ale po prostu nie mogła naciskać wystarczająco mocno, by cofnąć się w czasie do…
Udało jej się jednak schwytać Bélę o kilka stóp od uderzenia w ziemię z prędkością dwustu kilometrów na godzinę i teleportacji do ambulatorium. Potem wróciła do Słonecznego Miasta i osłoniła całe to miejsce najlepiej, jak potrafiła, prawie tak, jakby wiedziała, że nadlatują kolejne bomby.
Następnie, desperacko przytulając męża do piersi, teleportowała się z powrotem do bezpiecznego Feniksa, zabierając ze sobą obu Jake'ów. Alicię pozostawiono w tyle, by koordynować stały załadunek prasy Focal i przetransportowano ją wraz z ostatnim ładunkiem pasażerów.
~~~~~
Napis nad włazem głosił „Mesa”. Tanya skrzywiła się, gdy zajrzała do środka. W środku siedziało co najmniej dwieście osób. Niektórzy faktycznie spali, przywiązując się do nogi stołu, aby nie odlecieć w stanie nieważkości.
Odwróciła się i skierowała w stronę inżynierii, mając nadzieję, że znajdzie puste miejsce, w którym będzie mogła się zrelaksować i przespać kilka godzin. Nagle została uderzona transmisją czystych doznań seksualnych.
„To przypomina Lisę!”
Z tym orgazmem zdecydowanie kojarzył się obraz Lisy. Wrażenie emanowało z drugiej strony grodzi, na którą się wspinała.
„Ona żyje?” Tanya miała nadzieję, a łzy radości napłynęły jej do oczu na tę perspektywę.
Tanya na próżno szukała włazu do przedziału, w którym Lisa najwyraźniej uprawiała seks. Najwyraźniej ten zestaw prefabrykowanych pokoi był dostępny z sąsiedniego korytarza.
„Jest na to prostszy sposób…”, pomyślała Tanya i po prostu teleportowała się do pokoju po drugiej stronie ściany.
Ponowne wejście do fizycznego wszechświata po drugiej stronie muru było prawdziwym problemem. Przedział był pełen nagich ciał – co najmniej sześć napalonych dziewczyn unosiło się w przedziale sypialnym o wymiarach 6 'x 8' x 8'. Tanya znalazła miejsce w pobliżu dolnej części jednej ze ścian, gdzie łóżeczko było rozłożone w pokoju i wskoczyło do środka.
„Cześć, dziewczyno”, ktoś zawołał gdzieś z unoszącej się masy falującego kobiecego ciała. „Witamy na przebudzeniu! Znajdź część ciała i zacznij lizać…”
„Żadnych facetów?” Tania narzekała.
"Brak miejsca!" ktoś odkrzyknął.
Ładna twarz i ładna para nagich piersi pojawiły się przed Tanyą. "Cześć słodka! Jaka jest twoja przyjemność? Górny lub dolny?"
– Uhm, góra? Tanya domyśliła się, nie wiedząc, co powiedzieć.
Dziewczyna wyciągnęła rękę, wciągnęła Tanyę w karuzelę unoszących się ciał i rozpięła bluzkę, odsłaniając ładne, jędrne piersi Tanyi. Dziewczyna zaczęła lizać i całować z wyraźną przyjemnością.
– Och, to miło – powiedziała Tanya do ucha dziewczyny.
„To jest stypa?”, zapytała siebie Tanya, nieco zaskoczona.
Zaczęła całować włosy dziewczyny i bok jej głowy, po czym dziewczyna podniosła głowę i zaczęła całować Tanyę. Po chwili całowali się i bawili swoimi sutkami. Kiedy ich ciała zaczęły się łączyć, Tanya poczuła, jak ktoś ciągnie jej spodnie poniżej kolan. Pod innym kątem ktoś nadal ściągał je w dół i całkowicie zwalał z jej stóp. Nie miała pojęcia, gdzie poszły jej ubrania i buty.
Tanya poczuła, jak coś delikatnie pełznie jej po udach i spuściła wzrok. To były włosy, unoszące się w swobodnym spadku. Dziewczyna, z którą się całowała, miała inną dziewczynę między nogami. Teraz je rozpoznała. Obaj pracowali w warsztacie mechanicznym w Solar City. Włosy drugiej dziewczyny unosiły się swobodnie i ocierały o wrażliwe uda Tanyi.
Zauważywszy kolejną cipkę tuż obok tej, którą ssała, dziewczyna podciągnęła się trochę dalej i jedną ręką zaczęła pocierać nogi Tanyi. Potem wróciła do lizania cipki dziewczyny, która całowała Tanyę.
"Idę!" ktoś krzyknął.
Chwilę później przez całą grupę przeszedł lekki dreszcz zmysłowego podniecenia. Tanya nagle zdała sobie sprawę, że te dziewczyny były małą kliką Lisy i że Lisa nauczyła je wszystkie, jak łączyć się ze sobą umysłami, aby mogły doświadczać swoich orgazmów.
„Dlatego pomyślałam, że Lisa tu jest” — uświadomiła sobie ze smutkiem Tanya. „To jest jej charakterystyczne łącze umysłowe…”
Orgazm pierwszej dziewczyny zapoczątkował reakcję łańcuchową orgazmów w całej grupie. Dziewczęta zaczęły krzyczeć i dygotać, gdy przechodziła przez nie transmitowana fala zmysłowości. Tanya poczuła, że dziewczyna, którą przytulała i całowała, napięła się na chwilę i jęknęła w usta Tanyi. Ręka masująca cipkę Tanyi jakby się zgubiła, by po chwili wrócić, poruszając się mniej energicznie niż wcześniej.
– To było sześć – westchnęła dziewczyna, która przyszła pierwsza. „Po jednym od każdego z nas dla wszystkich tutaj…”
Dziewczyna, którą Tanya całowała, oderwała się na chwilę. „Nie liczyłem – świeże mięso nie przyszło. Nie była połączona. Wciąż mamy piątą…”
'Bóg! Mówią nawet jak Lisa…
Tanya nagle odkryła, że jest w centrum uwagi. Pół tuzina nagich dziewcząt, wszystkie promieniujące różnymi poziomami pożądania zmieszanego z głębokim, tęsknym smutkiem, otoczyło ją i zaczęło ją lizać i pieścić. Tanya wpadła na pomysł, że te dziewczyny często to robią – przy każdej nadarzającej się okazji, ale to był pierwszy raz, kiedy mała klika Lisy bawiła się razem bez Lisy. Byli zdeterminowani, by uhonorować ją najlepiej, jak potrafili, każdy w pełni świadomy, że Lisa naplułaby na nich za opłakiwanie jej.
Na każdej piersi była jedna dziewczyna, a dwie ręce bawiły się między nogami Tanyi. Inna dziewczyna podeszła od tyłu i zgrabnie objęła ramionami ramiona. Dziewczyna zaczęła całować i delikatnie lizać szyję i ramiona Tanyi od tyłu, przez co Tanya zadrżała od stóp do głów.
Ręce między nogami Tanyi zatrzymały się i ciepły, mokry język przesunął się od jej odbytu aż do łechtaczki. Inna dziewczyna zaczęła lizać tył nogi Tanyi.
"O Boże!" Tanya płakała, próbując sięgnąć w dół, poza wszystkie otaczające ją dziewczyny, aby poprowadzić ten cudowny język do jej łechtaczki i zacisnąć nogi wokół głowy dziewczyny, aby nie mogła uciec.
„Ona jest prawie na miejscu” – oznajmił ktoś spod jej unoszącego się, drżącego ciała.
„Masz, użyj tego” – powiedział ktoś inny.
Ciepły, twardy, ale śliski przedmiot został wepchnięty w mokrą cipkę Tanyi.
"O tak!" Tanya mruknęła, gdy ktoś go włączył i zaczął wibrować.
Do tej pory Tanya miała dziewczynę na każdej nodze, masującą jej gładkie uda. Dziewczyna trzymająca się jej pleców wciąż tam była, chichocząc do siebie i doprowadzając Tanyę do szaleństwa swoimi delikatnymi pocałunkami i lizaniami po jej nagiej szyi i ramionach. Dziewczyna ssała łechtaczkę Tanyi, a ona (lub ktoś inny) wcierała i wysuwała wibrator, obracając go i naprawdę podkręcając jej wnętrzności.
"O tak! Trudniej!” Tanya krzyknęła, chcąc, żeby wibrator wbił się w nią do końca.
Dziewczęta, nie wiedząc, z którą rozmawiała, wszystkie wzmogły swoje pełne miłości wysiłki, aby doszła. Tanya krzyknęła, gdy oba jej cycki zostały wessane w chętne usta, które zaczęły żuć jej wrażliwe sutki. W tym samym czasie Tanya poczuła, jak jej łechtaczkę chwyta niezbyt delikatny zestaw zębów. Dziewczyna na plecach wgryzła się w jej szyję.
Pod całym tym zmysłowym atakiem wystarczył jeden delikatny palec wbity w jej tyłek, aby Tanya wybuchła orgazmem na całą grupę.
“Aaiiiiieeeee!” Tanya krzyknęła, tracąc kontrolę nad swoim nadmiernie pobudzonym ciałem.
Trzęsła się gwałtownie, gdy cudowne doznania zalały jej ciało, podczas gdy wszystkie dziewczyny śmiały się i kibicowały jej, trzymając się jej.
"Sześć!" wszyscy razem wiwatowali, obejmując ją i całując. Niektóre dziewczyny otwarcie płakały, chociaż wszystkie brzmiały, jakby świętowały.
Wydawało się, że zdali sobie sprawę, że Tanya skończyła na jakiś czas i pozwolili jej odejść delikatnym pchnięciem w stronę sufitu (ściany ze światłem). Nie było żadnych uchwytów, więc Tanya po prostu unosiła się swobodnie, ciesząc się tym, jak się czuła, gdy delikatnie schodziła ze zmysłowego uniesienia.
Drzwi przedziału otworzyły się. „Ach! Tutaj jesteś!" Frank powiedział trochę zbyt wesoło.
Tanya odwróciła się, obracając głowę, żeby zobaczyć, kto tam jest. "Cześć!"
Tabatha i Frank unosili się przy włazie wejściowym do małego przedziału. Obaj byli do góry nogami.
Tanya wyciągnęła rękę do Franka, ale nagły ruch sprawił, że zaczęła się obracać. Miała nadzieję, że pociągnie ją w dół, ale teraz skręciła w złą stronę. Inna dziewczyna złapała ją za nogę i pociągnęła w dół.
– Dzięki – powiedziała Tanya po tym, jak chwyciła uchwyt obok włazu.
"Do widzenia! Do zobaczenia! To była zabawa!" wszystkie dziewczyny zawołały Tanyę.
Bluzka i spodnie Tanyi pojawiły się i spłynęły w jej stronę. Tanya przecisnęła się przez właz, a Tabatha pomogła jej się ubrać.
Zanim Frank zdążył zamknąć właz za swoją seksowną, dojrzałą żoną, dziewczyny zbliżały się do siebie, wracając do jedynej rzeczy, którą mogły zrobić, by uhonorować swoją zaginioną siostrę.
„Co to, u licha, było?” – zapytał Frank, uśmiechając się do swojej seksownie aromatycznej żony, gdy kończyła się ubierać.
– Budzik Lisy – odpowiedziała Tanya, wzdychając. – To chyba jej klub dla dziewczyn.
„Nie miałam pojęcia, że ma fanki” — powiedziała Tabatha.
„Ja też nie”, odpowiedziała Tanya. „Po prostu zauważyłem ich, kiedy przechodziłem obok. Myślałem, że Lisa tam jest.
„Cóż, kochanie” — zadumał się Tabatha, wyglądając na smutnego. „Może w pewnym sensie była. Ja też je poczułem.
Tanya, Frank i Tabatha skierowali się w stronę inżynierii – to było najbardziej oczywiste miejsce (i najprzestronniejsze) na spotkanie grupowe. Czekał tam Jake Hedron ze swoją matką i siostrą, Alicią i Jackie.
„W porządku, gangu” Jake Hedron nieformalnie otworzył spotkanie. „To nasz trzeci dzień na orbicie i zauważyłem, że większość Normalnych zaczyna trochę wariować. Jak wiecie, nie załadowaliśmy jeszcze wystarczającej ilości jedzenia i wody, aby dotrzeć tam, gdzie chcemy, ponieważ nie planowaliśmy ewakuacji tak szybko. Tabatha i Alicia szukały dla nas więcej zapasów, więc przekażę spotkanie Tabatha.
„Dzięki, kochanie” — powiedział Tabatha, puszczając uchwyt ścienny i odpychając się w kierunku frontowego końca pokoju.
Po dotarciu do miejsca docelowego Tabatha zgrabnie obróciła się i zatrzymała ruch do przodu, lądując na nogach pod przeciwległą ścianą, a jej pełne wdzięku manewry w zerowej geometrii były przedmiotem zazdrości co najmniej połowy osób w pokoju.
„Będzie łatwiej, jeśli użyję tylko mentalnych obrazów”, powiedział Tabatha, „ponieważ użycie wskaźnika i mapy ściennej, która wymaga grawitacji, wymagałoby zbyt wiele wysiłku.
„Mimo tego, co mówił prezes o braku zapasów, starczy nam jeszcze na kilka dni. Wierzcie lub nie, ale potrzebujemy tylko miesięcznego zapasu żywności. Ten statek może dotrzeć do prawie dowolnego miejsca w Układzie Słonecznym w ciągu miesiąca. Może zajęłoby nam to trochę więcej czasu, gdybyśmy zaczęli od Neptuna i próbowali dostać się do Plutona, ponieważ w tej chwili znajdują się one po przeciwnych stronach Słońca. Przy przyspieszeniu równym połowie stałej grawitacji zajęłoby to sześć tygodni.
Było kilka „wow” i więcej śmiechu.
„W porządku, pozwólcie, że wyjaśnię”, Tabatha uśmiechnął się do grupy. „Gdybyśmy przez tydzień przyspieszali z prędkością półgee, poruszalibyśmy się z prędkością około dwóch milionów km/h. To ponad pięćdziesiąt milionów kilometrów dziennie. Jeśli wyłączymy silnik po tygodniu, resztę drogi do Jowisza pokonamy w około dziesięć dni.
„Ale nie musimy wyłączać silnika. Gdybyśmy mu na to pozwolili, przyspieszyłby przez tysiąc lat, o ile istnieje pole magnetyczne, w którym może działać. Pole magnetyczne Słońca rozciąga się na co najmniej pięćdziesiąt miliardów kilometrów na zewnątrz w każdym kierunku. Jowisz znajduje się dobrze w polu magnetycznym Słońca”.
„Co się stanie, jeśli wyjdziemy poza pole magnetyczne Słońca?” Jake, mąż Béli, zawołał, wchodząc do działu inżynierii. – Czy możemy się zatrzymać lub zawrócić?
Wszyscy podnieśli głowy na dźwięk jego głosu.
“Béla!” Tabatha krzyknęła, widząc ją za mężem. „Nie śpisz!”
Bela próbował się uśmiechnąć. Wyglądała mniej więcej normalnie, ale coś było zdecydowanie inne. Wyglądała na… starszą, a jej oczy wydawały się matowe. Weszła za Jake'em do pokoju i znalazła uchwyt, nie rozmawiając z nikim.
Tabatha uśmiechnął się, ale wyglądał na zawahanego. „Więc pytanie na podłodze brzmi:„ Co się stanie, jeśli opuścimy pole magnetyczne Słońca? Cóż, mam nadzieję, że tak się nie stanie, Jake. To, co mamy, to „magnetyczny” silnik napędowy. Będzie działać tylko w granicach pola magnetycznego. Jeśli wyjedziesz poza Układ Słoneczny, będziesz dryfować, dopóki nie wejdziesz w inne pole magnetyczne”.
– Masz na myśli, jak kolejna gwiazda? zapytała Alicja.
„Tak” – odpowiedział Tabatha – „albo coś innego. Istnieją inne pola magnetyczne, które nie są planetami ani gwiazdami”.
"Naprawdę?" – zapytała Béla, zaskakując wszystkich swoim wyraźnym zainteresowaniem. „Jakie rzeczy tam są?”
„Uh,” Tabatha zmarszczyła brwi, próbując pomyśleć. "Zobaczmy…"
– Mogę pomóc – zawołał Jackie. „Istnieją również ciemne masy przeplatane między gwiazdami. Można je wykryć jedynie na podstawie emitowanego przez nie ciepła lub promieniowania rentgenowskiego. Najbliższy znajduje się właściwie tylko dwa lata świetlne stąd”.
„Jak daleko to jest w milach?” — zapytał Jake.
Jackie odpowiedziała: „To około dwudziestu bilionów kilometrów, czyli około jedenastu bilionów mil”.
"Naprawdę?" zapytał Franek. „Jak szybko może płynąć ten statek?”
– Ha, ha – odparł Tabatha, patrząc na Franka. „Rozumiem, dokąd według ciebie zmierzasz, a to byłoby samobójstwo. Ten statek nie może latać międzygwiezdnie!
- Tak - powiedział Frank, udając, że się zgadza - ale... jak szybko to mogło lecieć?
„Dobra, jestem w grze” — odpowiedział Tabatha. „Ktoś zna odpowiedź na to pytanie?”
„Mogę zapytać Pretora,” Alicia zgłosiła się na ochotnika, mając już odpowiedź, kontynuowała. „W porządku, jest napisane, że: jeśli podszedłbyś w pobliże Plutona, zawrócił i przyspieszył z pełną prędkością, mógłbyś osiągnąć sześćdziesiąt pięć milionów km/h w osiemnaście dni – co obejmuje dziesięć milionów mil w pobliżu Słońca przez…
"Co?" … Praetor znów przemawiał w jej umyśle.
„Hyper miska? …
"Oh okej. Jakiś efekt procy wykorzystujący grawitację słońca…
"Co? …
— Och, tu jest napisane, żeby ci powiedzieć, że to szesnaście i pół procenta prędkości światła.
Wszyscy śmiali się, słysząc te wszystkie quasi-naukowe rzeczy wylewające się z ładnych ust Alicii. Była dobra w polityce, ale sprawy naukowe często wprawiały ją w zakłopotanie.
„Dziękuję, Alicjo” — Tabatha uśmiechnął się, starając się nie śmiać. „Więc, czy ktoś wie, co to znaczy?”
Jackie znów się odezwała. „Przebycie jednego roku świetlnego z maksymalną prędkością zajęłoby nieco ponad sześć lat. Ale dojście do maksimum jest tak… problematyczne… Nigdy nie chciałbym tego spróbować.
„Po pierwsze”, wyjaśniła Jackie, „heliosfera jest dość słaba przez Plutona i nie jest stała. Ten statek może być w stanie przyspieszyć do, może, pół gee? Potem, przy najbliższym zbliżeniu się do słońca, przyspieszyłoby do trzydziestu, może czterdziestu g, miażdżąc każdego i wszystko w środku. To po prostu niewykonalne”.
„W porządku”, odpowiedział Tabatha, powstrzymując ziewnięcie. „Wszyscy to rozumieją?”
– Zgubiła mnie ta sprawa z helikopterem – powiedział Frank, zdecydowanie wyglądając na znudzonego teraz, kiedy jego myśli o podróży do gwiazd zostały tak całkowicie stłumione.
– Heliosfera – poprawiła go Jackie. – To oznacza pole magnetyczne Słońca.
– W takim razie dlaczego tego nie powiedziałeś? Franek narzekał. „Nie miałem żadnych problemów ze zrozumieniem Alicii…”
„W porządku, wróćmy do powodu tego spotkania”, zawołał Tabatha. „Istnieją trzy główne magazyny, które nie zostały zniszczone, kiedy…”
Tabatha zawahała się przez chwilę, zdając sobie sprawę, że Lisa może zostać pośmiertnie oskarżona o zniszczenie każdego, kogo spotka, pociskami, które Konfederacja rzuciła w górskie schronienie grupy. W ciągu ośmiu minut w pojedynkę zmiotła z powierzchni ziemi połowę pozostałej populacji całego kontynentu północnoamerykańskiego. Ale na stałe zniszczyła zdolność Konfederacji do prowadzenia wojny, zanim ją dopadli.
„Musimy podzielić się na trzy zespoły – po jednym dla każdego składu” — kontynuował Tabatha. „Weź tyle, ile możesz udźwignąć. Może to powodować trudności dla tych, których zostawiamy, ale życie na tej planecie i tak jest skazane na zagładę, a my potrzebujemy tych zapasów, aby przetrwać”.
„Czy mogę iść z mamą?” zapytała Alicja.
„Nie” – odpowiedział Tabatha. „Jesteśmy teraz tylko ty, ja, Tanya i Jackie. I oczywiście Béla – jeśli masz na to ochotę, Béla?
„Mogę wykonywać swoje obowiązki” szepnęła cicho Béla, chociaż jej oczy mówiły co innego.
„W porządku”, powiedział Tabatha, „Alicia i Jackie, waszym celem jest Macon. Jest tam roślina Campbell's Soup. Béla, zamierzasz zrobić nalot na magazyn na Florydzie. Idę z Tanyą.
Tabatha zamknęła oczy i wyobraziła sobie cele innych członków Femme. Chwilę później spotkanie zaczęło się rozpadać i ludzie próbowali negocjować właz w swobodnym spadku.
„Chłopaki” zawołał Tabatha, ponownie przykuwając ich uwagę. „Chłopaki idą czekać w Focal Press i pilnują platformy z dala od nadchodzących dostaw. Dziewczyny, teleportujcie swoje przesyłki na platformę, kiedy tylko będzie czysto. W ten sposób możemy śledzić, co przychodzi i gdzie to umieścić”.
– Więc, dzieciaku, dokąd idziemy? – zapytała Tanya, unosząc się obok swojej ulubionej Femme.
Tabata spojrzał na nią. Nadal wyglądała na zmęczoną teleportacją trzy dni wcześniej. „Najpierw jedziemy do Solar City i odzyskamy tam Focal Press. Nie zostawię technologii Praetor, żeby te węże mogły jej użyć do przetransportowania żołnierzy do Nowego Edenu, a teleportacja zajmie nam obu. Potem jedziemy do Albuquerque.
„Co jest w Albuquerque?” — zapytała Tanya. – To nie jest miasto Konfederacji.
„Nie, ale jest tam magazyn zaopatrzenia – górska kryjówka podobna do naszej” — wyjaśnił Tabatha. „I jest całkowicie opuszczony”.
"Jak to znalazłeś?" – zapytała Tanya, idąc razem z Tabathą.
„Użyłem sztuczki Lisy, aby stworzyć obraz tego, co chcesz znaleźć, a następnie spróbować dopasować do tego coś w fizycznym wszechświecie. W tym przypadku szukałem dużych pudeł z artykułami spożywczymi – puszek, opakowań, suszonych owoców i warzyw.”
„Dobra, prowadź” – odpowiedziała Tanya, kładąc dłoń na ramieniu Tabathy.
Obie dziewczyny zniknęły z korytarza.