Gorączka kabinowa: Potrzebuję małego towarzystwa – rozdział 06

569Report
Gorączka kabinowa: Potrzebuję małego towarzystwa – rozdział 06

Rozdział 6 - Twarde prawdy i miękkie ciało

ZASTRZEŻENIE: Nie jestem właścicielem żadnego filmu z serii Cabin Fever ani żadnej z występujących w nim postaci. Nie zarabiam na pisaniu tej historii.

Nota autora: Uczciwe ostrzeżenie dla tych z Was, którzy lubią tylko ostre przyprawy – ten rozdział to w zasadzie rozmowa pomiędzy głównymi bohaterami. Nie ma tu seksu jako takiego, ale jest sporo zabaw piersiami.

„To był błąd” – stwierdziła Marcy. – Powinienem był wiedzieć lepiej.

Pociągnęła głęboki łyk piwa.

– Tak – zgodził się Paul bez przekonania. „To właśnie powinniśmy powiedzieć, prawda? Jeśli więc wiemy, że to był błąd, dlaczego jesteśmy tu teraz, razem w łóżku, nadzy?” Marcy spojrzała na niego nieczytelnym wzrokiem. „To znaczy, że pieprzyliśmy się dziś wieczorem dwa razy, prawdopodobnie będziemy się pieprzyć znowu, prawda?”

„Och, kurwa, tak!” Marcy potwierdziła ze śmiertelną szczerością.

„Wygląda na to, że mamy mnóstwo bzdur” – kontynuował Paul.

Marcy dopaliła ostatnie pół cala papierosa, pozwalając, aby resztka kojącego dymu pozostała w środku na sekundę, po czym wypuściła go przez usta i wcisnęła niedopałek do popielniczki. Paul skorzystał z okazji, aby podziwiać jej tyłek, gdy był dla niego przez chwilę widoczny.

„Tak, ale teraz jest inaczej” – argumentowała. „Szkody już zostały wyrządzone.”

„Tak” – odpowiedział Paul z gorzkim chichotem. „Myślę, że sprawy nie mogą być bardziej popieprzone niż są, prawda?” – zapytał zamyślonym tonem.

– Nie – odpowiedziała cicho Marcy.

„Czy dużo o tym myślisz?” – zapytała po krótkiej chwili milczenia.

– Tak – przyznał Paul z westchnieniem. „Na początku próbowałam tego nie robić, ale po pewnym czasie nie mogłam powstrzymać się od myślenia o tym. Próbuję znaleźć w tym jakiś sens, ale… – urwał. "Ty?" – zwrócił się z powrotem do Marcy, bez najmniejszej nuty oskarżenia czy osądu w głosie.

– To samo – skinęła głową. „Myślałem, że mogę o tym zapomnieć i żyć dalej, jakby to się nigdy nie wydarzyło. Ale to powraca, by cię prześladować. To jak pieprzony potwór z horroru – nie ma przed nim ucieczki”. Prawdę mówiąc, od czasu ich uratowania Marcy potrafiła w rozsądny sposób wybić jej myśli z pamięci o Paulu. Miała duże doświadczenie w blokowaniu przykrych przygód na jedną noc. Ale wszystko się rozpadło w chwili, gdy zaczęła podejrzewać, że jego nasienie zakorzeniło się w niej. W połączeniu z wiadomością o śmierci Karen, Marcy stwierdziła, że ​​nie jest już w stanie dłużej tłumić myśli o poczuciu winy i wstydu.

Przekręciła się na bok i spojrzała Paulowi prosto w oczy, po czym kontynuowała: „Czasami nie mogę nawet spojrzeć na siebie w lustrze, a kiedy to robię, wyglądam po prostu nieszczęśliwie lub wkurzona i to naprawdę boli. Mam wrażenie, że kobieta po drugiej stronie chce mnie dać w twarz za to, że tak bardzo schrzaniłem; za to, co jej zrobiłem.

Paul wyciągnął rękę i położył dłoń na boku Marcy w pocieszającym geście.

„Wiesz, naprawdę chciałbym móc wrócić i tego nie robić. Ale nie mogę. Wszystko po prostu schrzaniłem” – zauważyła Marcy. Niepokój wylewał się z niej z taką siłą, że znalazła się o krok od wyjawienia Paulowi swojej ciąży. Ale zrównoważona część jej umysłu wkroczyła i ocenzurowała ją. Wygodna, wolna od osądów atmosfera w pokoju istniała tylko dlatego, że brudne pranie, które wietrzyli, nie było tajemnicą dla żadnego z nich. Gdyby Marcy rzuciła bombę, na którą Paul nie był przygotowany, z pewnością zepsułoby to cały wieczór.

„Nie wiem, co, do cholery, robić” – kontynuowała, zasłaniając prawdziwą naturę swojej sytuacji niejasnym językiem. – Nie mam, kurwa, pojęcia, jak sobie z tym wszystkim poradzić. Jestem cholernie pewna, że ​​nie mogę z nikim o tym rozmawiać. Boże, jak by na mnie spojrzeli, gdyby wiedzieli, co zrobię… te bzdury, które opowiadaliby o mnie za moimi plecami. Jedyne, co mogę zrobić, to spróbować rozwiązać to samodzielnie. To totalne popierdolenie – powiedziała mu, a w jej głosie wkradła się nuta melancholii, gdy jej dystans do niepewnej przyszłości, która ją czekała, osłabł.

Paul delikatnie pieścił jej ciało w górę i w dół w instynktownym, pocieszającym geście.

„Będzie lepiej…” powiedział jej głosem zdradzającym jego brak pewności co do tych słów. "...w końcu. Musi, prawda?”

„Dzięki” – odpowiedziała Marcy miękkim, wyczerpanym emocjonalnie tonem, który jednak był szczery. Przez chwilę patrzyli na siebie w milczeniu, a na twarzy Marcy pojawił się słaby uśmiech, wyrażający jej wdzięczność za pocieszenie Paula.

– Czy myślisz, że dzisiejszy wieczór będzie równie wielkim bałaganem, z którym trzeba będzie się uporać? – zapytał ją Paweł.

Marcy nie mogła powstrzymać się od uśmiechu, widząc jego ignorancję. To nie tak, że mogła dać się jeszcze bardziej powalić.

„No cóż, jak powiedziałam, myślę, że szkody już zostały wyrządzone” – odpowiedziała.

Paul zdawał się czerpać pociechę z jej słów. Świadomość, że emocjonalny bagaż, który dźwigał, nie zostanie spotęgowany przez jego dzisiejsze wybory, przyniosła ulgę.

Nasadą jego dłoni dotknął boku jej piersi, gdy bezmyślnie ją pieścił.

Spotykając jego spojrzenie, Marcy westchnęła cicho, gdy cisza między nimi narastała. Podobnie jak przez cały wieczór, nic w tej ciszy nie było niezręczne. W każdym razie było to niezwykle kojące, oferujące jej możliwość przetworzenia wszystkiego, co zostało omówione, we własnym tempie. Było coś w intymnym kontakcie, jaki zapewnił jej Paul, co dodało jego słowom wiarygodności. Być może wszystko ułoży się najlepiej.

– Naprawdę je lubisz, prawda? – zapytała głosem zabarwionym odrobiną dumy. Wskazała oczami na swoje piersi, aby wyeliminować wszelkie wątpliwości co do tego, co miała na myśli.

Paweł uniósł brwi. Pytanie trochę go zaskoczyło. Mógł kilka razy pogłaskać pierś Marcy, gdy ją pieścił, ale nie było to zamierzone.

Spuszczając wzrok na nieskazitelne kopce, przeniósł całą dłoń na pierś, którą omijała, i delikatnie ściskając, sprawdził jej elastyczność.

„Są… cholernie imponujące” – odpowiedział Paul z uśmieszkiem, tonem głosu, który w jakiś sposób brzmiał, jakby zaniżał swoją opinię.

Marcy uśmiechnęła się ciepło, wyraźnie zadowolona z jego odpowiedzi.

„No cóż, tutaj” – powiedziała, jednocześnie przysuwając się bliżej oparcia łóżka, podpierając się na poduszce i wyciągając rękę, by chwycić Paula za tył głowy. Delikatnie przyciągnęła go bliżej, aż jego twarz znalazła się zaledwie kilka cali od jej piersi. „Oszalej!” – powiedziała mu słodkim głosem.

Paul na chwilę spojrzał jej w oczy, wyrażając najpierw niedowierzanie, a potem ogromną wdzięczność. Potem jego wzrok przesunął się na same niesamowite poduszki z mięsa. Jego oczy rozszerzyły się jak dzikie zwierzę, które właśnie wyśledziło swoją ofiarę. Patrzył, jak jej nabrzmiały różowy sutek tańczył płynnie przed nim w odpowiedzi na ugniatanie piersi, które wciąż podawał. Następnie pochylił się do przodu, wziął sutek do ust i chętnie ją ssał.

Ssał ją intensywnie przez dłuższy czas, powoli muskając językiem jej sutek i kreśląc pętle po aksamitnej skórze jej otoczki. Kiedy na razie skończył, złożył wiele powolnych, pełnych uwielbienia pocałunków w różnych innych punktach jej piersi, zanim odwrócił głowę, aby ssać bliźniaczkę. Kontynuował masowanie jej piersi rytmicznymi, okrężnymi ruchami. Bez twarzy, jego dłoń mogła swobodnie bawić się giętkim kopcem, jakkolwiek mu się podobało.

Zrobił sobie krótką przerwę od ssania i całowania jej piersi, aby przycisnąć do nich twarz, rozkoszując się sposobem, w jaki jej ciepła kobieca dobroć tak łaskawie ustępowała przed nim. Następnie rozpoczął cały cykl od nowa, ssąc na przemian jej lewą i prawą pierś.

Marcy poczuła, jak coś muska jej udo. Spojrzała w dół i ze zdziwieniem zobaczyła jego męskość wystającą z lędźwi sztywnych jak deska. Najwyraźniej to doświadczenie było dla niego bardziej ekscytujące, niż przypuszczała.

Delikatnie przeczesała palcami włosy Paula, gdy ten rozkoszował się jej cyckami. Nie mogła powstrzymać się od uśmiechu. Męska obsesja na punkcie piersi zawsze ją bawiła. Lubiła swoje dziewczyny; była dumna z ich wielkości i idealnego kształtu. Stanowiły piękny aspekt jej figury. Ale męska fascynacja nimi, nie tylko jej własną, ale piersiami każdej bujnej kobiety, była absurdalna. Mimo to cieszyła się z uwagi, jaką na nią zdobywali, przynajmniej przez większość czasu. Sądząc po sposobie, w jaki Paul unosił się między nimi w tej chwili, była pewna, że ​​odegrali niemałą rolę w zwabieniu miłego towarzystwa do jej łóżka w ten ciemny dzień. Kim więc była, żeby warczeć?

Marcy była naprawdę zaskoczona, jak przyjemne było dla niej to doświadczenie. Paweł wiedział, co robi. Wielu facetów, którym dano audiencję z jej cyckami, praktycznie zaatakowało je jak wojownicy berserkerów: chwytali ich, jakby próbowali przecisnąć tłuszcz przez jej żebra. Podejście Pawła można najlepiej opisać jako adorację. Każdy jego gest wyrażał szacunek dla jej piersi. Składał niezliczone czułe pocałunki na ich zewnętrznych powierzchniach i traktował jej otoczki jak święte miejsca, cierpliwie i skrupulatnie namaszczając je językiem w swojej ślinie. Jego uścisk ugniatający był mocny, ale także umiarkowany. Uważał, aby nie nadużywać jej cennych piersi, jednocześnie doświadczając wszystkich wyjątkowych przyjemności dotykowych, jakie oferowały.

Im więcej uwagi im poświęcał, tym głośniej brzęczały z cielesnego podniecenia.

"Lubisz to?" – Marcy zapytała Paula, znając już odpowiedź.

"O tak!" Paul warknął dobitnie, odrywając usta od jej sutka tylko na ułamek sekundy, jaki zajął mu udzielenie odpowiedzi.

„Dobrze” – odpowiedziała Marcy. Nadal delikatnie gładziła jego włosy.

„Cieszę się, że zdecydowałeś się przyjść dziś wieczorem” – powiedziała mu kilka sekund później. W jej głosie pobrzmiewała nuta szczerości, która nie pasowała do Marcy.

Paul zrobił sobie przerwę od całowania obfitej prawej piersi Marcy i westchnął w zamyśleniu. Poczuła gorący oddech z jego nozdrzy, przepływający przez jej dekolt niczym szalejący wiatr. Połowę twarzy ukrył w miękkim biuście, który właśnie uwielbiał ustami, a drugą powoli pocierał szerokim, okrężnym ruchem.

„Tak, chyba… ja też” – odpowiedział Paul niezdecydowanym, ale zrelaksowanym głosem. „Dziś był… cóż, miało być całkiem źle. Ale jest wspaniale” – rozwinął. Podkreślił to zdanie, zanurzając usta w jej lewym cycku z ogromnym haustem i ssąc ją zachłanniej niż kiedykolwiek.

Kilka sekund później, kiedy skończył, podniósł głowę i po raz pierwszy, odkąd ofiarowała mu swoje zmysłowe kopce, spojrzał na jej twarz.

– Czujesz się lepiej? – zapytał ze szczerą troską.

„Ja myślę” – odpowiedziała Marcy bez przekonania.

Poczuła zmianę w chemii między nimi. Paul nadal masował jej pierś, ale ten gest stracił całą intensywność. Jego dłoń po prostu na niej spoczywała. Spojrzała w dół, niechcący napotykając wzrok Paula. Głębokie współczucie, jakie w nim dostrzegła, sprawiło, że poczuła się niekomfortowo.

Raczej natarczywie przyciągnęła jego głowę bliżej swojej piersi, mając nadzieję na wznowienie wzajemnie przyjemnej uwagi, którą jej poświęcał. Paul albo pojął tę wskazówkę, albo po prostu uległ swoim głębszym pragnieniom. Tak czy inaczej, jego dłoń natychmiast bardziej zaangażowała się w masaż i kontynuował całowanie, ale nie ssanie jej falującej piersi.

„Nie jestem zdenerwowana” – wyjaśniła Marcy, pozwalając, aby rosnące ciepło w jej klatce piersiowej rozproszyło napięcie niczym fale na plaży zmywające linie nabazgrane na piasku. „Po prostu nie wiem, co mam zrobić” – jej usta uciekły bez niej.

"'Powinien zrobić'? Co masz na myśli... Masz na myśli chatę? O tym, co zrobiliśmy? – zapytał delikatnie Paweł. Ponownie oparł się o jej prawą pierś, próbując zanurzyć się w jej uwodzicielskim cieple. Jednym wolnym okiem obserwował bliźniaka w spokojnej rozkoszy, jak puchł i kołysał się w odpowiedzi na jego rytmiczne ugniatanie.

„Mmm, tak” – odpowiedziała cicho Marcy. Była zbyt wyczerpana emocjonalnie, aby z jakąkolwiek pilnością odwrócić uwagę od prawdy. Była teraz w bardzo bezbronnym miejscu i wiedziała o tym. Jej mechanizmy obronne osłabły i gdyby ich rozmowa naturalnie skierowała się w tym kierunku, Marcy miała wrażenie, że przyznałaby się, że jest w ciąży. Tak czy inaczej było jej to obojętne.

„Nic nie możemy na to poradzić. Stało się. Nie można tego cofnąć. I to nie jest tak, że jest to jedna z tych rzeczy, które można naprawić” – zauważył Paul.

Wibrowanie tego aksamitnie różowego sutka stało się dla niego zbyt trudne, aby się mu oprzeć, więc jeszcze raz zacisnął swoje usta wokół niego i ssał ją intensywnie.

„Czy naprawdę było aż tak źle? Nie możemy tego wynagrodzić?” – zapytała spokojnie Marcy. "Mam nadzieję, że nie."

Paul nie spieszył się z dokończeniem jej pysznej piersi, zanim z uprzejmą odpowiedzią odpowiedział.

„Nie, nie miałem tego na myśli… Myślę, że miałem na myśli… Nie sądzę, że jest to coś, co… musimy nadrobić” – zaczął; mówił wybuchami, które przerywał składanie powolnych pocałunków na powierzchni jej cycków.

„Nikogo nie skrzywdziliśmy. Nikt inny o tym nie wie, więc nie jest tak, że kogokolwiek obraziliśmy. I Karen...”

Rozmowa nagle stała się na tyle poważna, że ​​Paul całkowicie odsunął usta od piersi Marcy, aby móc skupić się na tym, co miał do powiedzenia. Przerwał na chwilę, szukając odpowiednich słów.

„To, co zrobiliśmy, nie pogorszyło niczego. Żadne z tych złych rzeczy, które się tam wydarzyły, nie wydarzyło się dlatego, że uprawialiśmy seks. I to nie jest tak, że dopuściliśmy się zaniedbania czy coś; zrobiliśmy dla niej wszystko, co mogliśmy. To nie jest tak, jak uprawiać seks... Nie jest tak, że wszystko układałoby się lepiej, gdybyśmy nigdy razem nie spali” – argumentował Paul.

Marcy tępo patrzyła ponad głową Paula, na zasłonięte firanką frontowe okno pokoju motelowego.

„Naprawdę w to wierzysz?” zapytała. Nie potrafiła określić, gdzie słowa Paula plasują się na skali pomiędzy mądrością a bzdurą.

Paweł westchnął.

„Myślę, że wiem, że to prawda w mojej głowie. Ale jutro nadal będę się z tego powodu czuł jak gówno – odpowiedział, wtulając się w dekolt Marcy tak głęboko, jak tylko mógł.

– Tak – zgodziła się Marcy z niezadowoleniem.

"Ja wiem. Czuję się jak bzdura – całe to poczucie winy. Prawdopodobnie jeszcze długo będziemy się czuć jak gówno. Ale tak jak powiedziałem, nie możemy zrobić nic, aby było lepiej, ponieważ nie ma to wpływu na nikogo innego. Jedynymi ludźmi, którzy ucierpieli przez to, co zrobiliśmy, jesteśmy my. Jeśli wszystko się poprawi, myślę, że to jedna z tych rzeczy, na które musimy poczekać, aż czas to naprawi.

„Ale myślę, że jeśli zaczniesz się martwić, jak sobie z tym poradzić, prawdopodobnie doprowadzisz się do szaleństwa, martwiąc się o coś, czego nie możemy zmienić i że nigdy nie będzie lepiej” – zasugerował Paul.

Po raz pierwszy od wieków Paul zdjął rękę z jej piersi. Delikatnie pogłaskał jej żebra w pocieszającym geście, tak jak zrobił to wcześniej.

Cisza zalała pokój na kilka sekund. Podczas gdy Paul rozkoszował się ciepłem zmysłowego seksu Marcy, myśli Marcy pracowały jak szalone, gdy złożoność jej sytuacji zdawała się wykładniczo rosnąć.

„To nie powinno się zdarzyć. To było niewłaściwe” – powtórzyła w końcu uroczystym tonem. Pomimo pewności, jaką udawała w swoim głosie, były to słowa zagubionej kobiety, która wbrew radom Paula musiała odgrywać rolę adwokata diabła, aby rozjaśnić walczące w niej myśli i uczucia.

„Wiem” – zgodził się stanowczo Paweł. „Ale nic takiego nie powinno było się wydarzyć. Ten cholerny pustelnik nie powinien był pojawiać się na naszym werandzie i schrzaniać nam wakacji. Nie powinniśmy byli go zabijać w samoobronie. Karen nie powinna była zachorować. Jeff nie powinien był uciekać. W tej chatce wszystko było popieprzone, nie tylko to, co zrobiliśmy.

„To, że uprawialiśmy seks, było złe. Do diabła, przebywanie tutaj razem w ten sposób jest niewłaściwe i oboje o tym wiemy. Ale kiedy się nad tym zastanowić: gdzie byliśmy wtedy, gdzie jesteśmy teraz… nic nie możemy zrobić, to jest „w porządku”. Wiesz, co mam na myśli?” on zapytał.

Marcy delikatnie skinęła głową.

„Co mamy robić w taką noc jak dzisiejsza? Iść do baru i pić, aż zemdlejemy? A może siedzieć samotnie i po prostu cierpieć jak szalony? Wolałbym tu być i ssać twoje niesamowite piersi – powiedział jej z bezwstydną szczerością.

Pocałował jej prawą pierś z otwartymi ustami, znacznie powyżej sutka, delikatnie ciągnąc za ciało, lekko je ssąc.

„Nie jestem z tego dumny” – wyjaśnił. „Do diabła, za 24 godziny prawdopodobnie będę się tego trochę wstydzić. Ale to nie tak, że byłoby mi lepiej, gdybym nie przyszedł. Po prostu staramy się jak najlepiej wykorzystać naprawdę gównianą sytuację. I może to wszystko, co zrobiliśmy w domku.

Powiedziawszy wszystko, co miał do powiedzenia w tej sprawie, Paul powrócił do żarliwego ssania sutków Marcy, opatrując lewy przez dłuższy czas, po czym przeniósł swoją uwagę na prawy na ten sam długi czas.

Marcy po prostu nadal głaskała Paula z czułością po włosach, ciesząc się wrażeniami, jakie dawała mu zabawa z jej dziewczynkami. Stanowiło cudownie kojące tło dla poważnych przemyśleń, które musiała podjąć.

Paul sprawił, że jej umysł zaprzątnął głowę nieoczekiwanym podejściem do ich romansu w domku i jego wpływem na jej przyszłość. Najwyraźniej nie miał pojęcia, jaki wpływ to na nią wywarło – nie miał pojęcia, że ​​pozostawiło w niej potomstwo. Jednak pomimo jego niewiedzy, jego słowa były zarówno wnikliwe, jak i przekonujące.

Podczas tych wakacji wydarzyło się coś złego. Wiele złych rzeczy. Uwodzenie Paula i uprawianie z nim seksu z pewnością było jednym z nich. W innych okolicznościach byłby to po prostu kolejny żal w jej pełnej życia seksualnej historii. Otrząsnęłaby się z tego i poszła dalej. Dlaczego więc pozwoliła, aby pochłonął ją ten nic nieznaczący romans?

Paul miał rację: Karen nie umarła dlatego, że uprawiali seks. To choroba ją zabiła. Marcy nie miała wpływu na śmierć Karen, więc w żadnym wypadku nie zasługiwała na cierpienie za to, co ją spotkało.

Marcy zdała sobie sprawę, że dzisiejszy pochówek jej energicznej 21-letniej przyjaciółki w przejmujący sposób przypomniał, że życie jest krótkie. Zbyt krótkie, żeby je marnować na udręki z powodu nieuzasadnionego poczucia winy. Zbyt krótkie, by pozwolić, aby jeden mały błąd zrujnował jej życie, jeśli uda jej się go naprawić.

Podjęła decyzję: dokona aborcji.

Podobne artykuły

Zapomniani bohaterowie Rozdział 3 „Los jest okrutny”.

Ty i Ewa wyruszacie do lasu, uciekając przed Rycerzami Piątego Smoka. Aby zabić ciszę, pytasz o coś Ewę. – Więc jak trafiłeś na Wyspę Północną? Ewa chwyciła ją za ramiona i na jej twarzy pojawił się wyraz głębokiej refleksji. „Miałem zaledwie 23 lata, wciąż jeszcze dzieckiem w oczach Elfów, ale moje plemię zostało zamordowane i prawie zniszczone przez grupę ludzkich osadników. Zostałem oszczędzony z powodu mojego naturalnego piękna i sprzedany w niewolę lata później trafiłem na środkowe tereny, gdzie bogaty człowiek z plemienia Orintash kupił mnie i inne elfy z niewoli. Byłem z nimi, dopóki nie osiągnąłem pełnoletności, a następnie poprosiłem...

1.7K Widoki

Likes 0

Dziewczyna Mistrza

Sięga ku niebu, trzymając nadgarstki w uścisku ciasnych więzów, podczas gdy stoi z szeroko rozstawionymi stopami, przytwierdzona do podłogi podobnymi więzami. Wokół jej szyi leży napięta opaska knebla, który zatrzymuje jej głos, i druga opaska, która przytrzymuje opaskę na jej pięknych, miękkich oczach. Jest przywiązana do 4 pierścieni, z których dwa są przykręcone do podłogi, zatopione w ciężkich deskach, podczas gdy druga para jest solidnie przykręcona do ciężkich belek stropowych. Otacza ją migoczące światło świec, a miękkie letnie nocne powietrze unosi się nad jej nagością. Drży w oczekiwaniu, jej uszy wytężają na dźwięk zbliżającego się Mistrza. Porusza się tak lekko, oddycha...

1.8K Widoki

Likes 0

Dotyk potrzeby

Dotyk potrzeby Dziewczyna leżała na łóżku twarzą do ściany. Oglądanie cieni grających na ścianie. Znowu o nim myślała. To on zawsze sprawiał, że była tak ciepła w środku nocy, budząc ją miękkimi pocałunkami na gardle. Ale to wszystko było snem. Chciała tego dotyku. Pragnęła dotyku mężczyzny, którego kocha. Za każdym razem, gdy budziła się z delikatnymi pocałunkami na gardle, czuła, jak w jej brzuchu skręca się ciepło. Nie wiedziała, co robić. Zawsze czuła wilgoć między nogami zbierającą się tam, pragnąc uwolnienia, o którym wiedziała, że ​​on będzie w stanie jej dać. Ale nie było go tutaj. Powoli przesunęła dłonią po wewnętrznej...

1.9K Widoki

Likes 0

Medalion - Rozdział 7

Poniedziałkowy wieczór – część 1 Jack Winters siedział w swoim samochodzie przed domem swojej siostry. Nie wróciła jeszcze z pracy do domu, ale wiedział, że Emily i dwie pozostałe dziewczyny już tam były. Wyciągnął medalion spod koszuli i przyjrzał mu się uważnie, myśląc o tym, co David powiedział mu wcześniej. „Nie wiem, czy naprawdę mnie zmieniasz, ale jeśli tak, to chcę, żebyś dziś wieczorem nie mieszał mi w głowę”, powiedział do jadeitowego kamienia. Z westchnieniem otworzył drzwi i skierował się w stronę domu. Emily otworzyła drzwi, kiedy zapukał, jej złote blond loki podskakiwały, gdy zarzuciła mu ręce na szyję i mocno...

1.9K Widoki

Likes 0

Ratowanie Daisy

John był właścicielem firmy w wieku trzydziestu paru lat; ogólnobudowlane, młodo ożenił się i rozwiódł w ciągu kilku lat. Był teraz szczęśliwym kawalerem i dobrze sobie radził, obalając fajne 6 cyfr, mieszkając w jednym ze swoich specjalistycznych domów i robiąc to, co zawsze chciał. Nie wychodził tak często, ponieważ wszystko, co dla niego znaczyło, to kolejny kłopot, taki jak wcześniej, i miał wystarczająco dużo kłopotów, by przetrwać całe życie. Zdobył w mieście reputację cholernie dobrego budowniczego i było to zlekceważone. Zawsze miał talent do tego, by wiedzieć, co dobrze wygląda i jak to zbudować, i wykorzystał ten talent, by bardzo ładnie...

1.3K Widoki

Likes 0

Rodzinne After Party

Co roku moja rodzina spotyka się na weekendowym zjeździe. Lisa i ja mieliśmy mnóstwo sprzętu kempingowego. Zabieraliśmy chłopców na kemping kilka razy w lecie w weekendy, kiedy dorastali. Namioty rozbiliśmy na polu dziadka na tyle daleko od domu, że mogliśmy się zabawić po godzinach. Pochodząc z wielodzietnej rodziny, kilkoro z nas paliło papierosy i inne rzeczy, a także piło. Jako nasza praktyka, Lisa i ja mieliśmy duży namiot kabinowy z czasów wojny secesyjnej, który złożyliśmy w krótkim czasie. Mieszkaliśmy niedaleko jego gospodarstwa, więc byliśmy tam pierwsi. Mój dziadek kierował ruchem, gdy na polu pojawiały się kolejne samochody i namioty. Podłączyłem przyczepę...

1.4K Widoki

Likes 0

Kolejny mile widziany gość 16

Greccy bogowie -------------- Zeus - król greckich bogów Hera - królowa greckich bogów, siostra i żona Zeusa Hades - bóg podziemi, brat Zeusa Posejdon - bóg mórz, brat Zeusa Demeter - bogini urodzaju i płodności ziemi, siostra Zeusa Afrodyta - Córka Zeusa i Dione, Bogini miłości, piękna i seksualności Artemida - córka Zeusa i Leto, bogini łowów, księżyca i czystości Atena - córka Zeusa i Metydy, bogini mądrości, odwagi, inspiracji, cywilizacji, prawa i sprawiedliwości, wojny strategicznej, matematyki, siły, strategii, sztuki, rzemiosła i umiejętności. Ares - syn Zeusa i Hery, bóg wojny Apollo - Syn Zeusa i Leto - bóg słońca i...

1K Widoki

Likes 0

Podskakująca Bella

Napisałem tę historię dawno temu. Chyba można to nazwać moją popierdoloną fantazją. Jeśli Ci się spodoba napiszę więcej. Daj mi znać Ta historia jest napisana zarówno z perspektywy ojca, jak i córki Nowy BELLA Do zeszłego roku moje życie było w miarę normalne. Tata pracował. Mama została w domu, a ja i moja siostra poszłyśmy do szkoły. Mieszkaliśmy w ładnym domu. Wszystko było całkiem świetne. Kiedy miałem 14 lat, moja mama zginęła w wypadku samochodowym. moja siostra miała 6 lat. Tata był w rozsypce. Wszyscy byliśmy. Zaczął pić każdego wieczoru, kiedy wrócił z pracy. Czego nigdy nie robił, gdy mama żyła...

627 Widoki

Likes 0

Mój adwen... moje słowa

Moja pierwsza przygoda Nigdy nie zdradzałam męża przez dwadzieścia trzy lata małżeństwa, ale był absolutnie przekonany, że mam romans i miał obsesję na punkcie tego, żebym się do tego przyznał. Inkwizycja nosiła się przez całe lato i po spędzeniu ostatnich kilku miesięcy na prawie codziennym wypytywaniu o to, dowiedziałem się, że miał swój własny romans. Kiedy skonfrontowałem się z nim, upierał się, że jego romans jest całkowicie usprawiedliwiony, ponieważ już go miałem, i nie chciał uwierzyć, że nie. Daleki od pomagania sprawom, jeśli w ogóle, konfrontacja z nim w sprawie jego własnego romansu tylko zdawała się wzmagać jego obsesję na punkcie...

2.1K Widoki

Likes 0

Rewolucyjna magia nr 102: Sprzedawana po piątej

Rok -12 do roku 4 Nazywam się Nessa. Dzisiaj wcześnie skończyłem pisać. Chcę napisać więcej, więc opowiem - wam, którzy przyjdą po mnie - o mnie. Nie pamiętam, gdzie się urodziłem ani jak nazywała się moja rodzina, a jestem jedyną Nessą w okolicy, więc nigdy nie potrzebowałem nicka. Moja rodzina była niewolnikami. Starszy Brat był ode mnie starszy. Myślę, że był żonaty. Siostra była starsza ode mnie, ale dużo młodsza od Starszego Brata. Brat był ode mnie młodszy, a mama była w ciąży. Kiedy miałem pięć lat, Ojciec zabrał mnie i siostrę na pola za wsią. Byli tam ludzie, niektórzy w...

989 Widoki

Likes 0

Popularne wyszukiwania

Share
Report

Report this video here.